poniedziałek, 17 września 2012

Poświęcenie...

No tak... Mężczyźni...
Niby prości, przewidywalni, trzeba im wykładać wszystko jasno...
Mają swoje wyobrażenia ideału. Jedni takie, drudzy siakie...
Poznają ten swój ideał, wszystko jest pięknie, starają sie, chodzą, zdobywają...
Biorą ze swoim ideałem ślub. Nadal jest pięknie. Obydwoje pracują. Dbają o siebie wzajemnie. Bawią sie. I przychodzi życie. Nowe życie. Dziecko. Dzieci. Dom.
Ona pewnie rezygnuje z pracy. On wiecej pracuje. Ona dla rodziny rezygnuje ze swoich zajęć i hobby. I co sie dzieje? Tu trzeba bić na alarm!!!
On nagle przestaje dbać o nią, No moze nie dbać ale zabiegać...zapomina ze ona jest wciąż piękna, inteligentną kobietą. Ta w której sie zakochał. I ona sie nie zmieniła. Nadal jest taka sama. Jednakże jest kobieta i poświęca coś na rzecz czegoś.
Na rzecz rodziny. I właśnie dla większości panów w tym momencie taka kobieta staje sie mało interesująca. No przykre panowie, przykre...
Ale wy tacy jesteście... I uwaga... To my teraz zaczynamy myśleć i myśleć co zrobić by on sie znów mną zainteresował, by znów na mnie patrzył jak na kobietę, by znów mnie dotknął tym swoim dotykiem którym mnie dotykał...by usłyszeć od niego gdy patrzy na nas "... Jaka ty jesteś piękna..."
Oj tak, co zrobić...
A więc ... Musimy poświęcić coś na rzecz czegoś...
znowu...
Zrobić coś dla siebie. Zadbać o siebie.
No weźmy mój przykład chociaż... 8 tyg do porodu. Jedno dziecko w domu. Nie pracuje bo siedzę z dzieckiem. Mąż teraz wraca na studia. Było dobrze fajnie...ale... Jak mi przypomniała moja przyjaciółka gdzieś w tej Cyntii zaczęło być mało Cyntii.
Ha i miała racje. Troszku Zapomniałam o sobie.
Więc zrobię coś dla siebie. Chociażby tez zacznę naukę. Mieszkam w uk więc zapisałam sie na zajęcia z angielskiego. Podszkole sie. Urodze, ide raz, dwa razy w tyg na areobik. Od stycznia na prawo jazdy.
Mąż zaczyna łapać sie za głowę. Ale jak to pogodzić? Jego siłownia!!! I uczelnia. Moje zajęcia, areobik, prawko...
Nic prostszego kochanie...
Zamiast 5 razy w tyg pójdziesz na siłownię trzy, ja dwa dni areobik. Z dziećmi na zmianę. Na angielski mogę brać dzieci bo jest grupa specjalnie dla mam z dziećmi. Prawko...zobacz masz dwie godz miedzy zajęciami. Podrzuce ci dzieci. Pójdę na prawko i odbiore pól h przed kolejnym wykladem.
To jest jakiś pomysł.
Mąż jakoś tak krzywo patrzy, No ale siłownia, No ale biblioteka uniwersytecka...
No ale kochanie? Ja tez tu jestem...tez chce sie rozwijać i pójść dalej...
A nie mamy żadnych babć, cioc etc w uk żeby nam pomogły...
Tak więc cieżko mu sie przyzwyczaić ze czas nie jest tylko jego...ale...nagle zaczął wiecej rozmawiać ze mną...
Wiecej sie interesować mną...
Czyli wnioskujac drogie panie, nie możemy sie poświęcać tak bardzo rodzinie... Bo... Przestaniemy dla partnerów być atrakcyjne...
No ale teraz wy panowie... Proszę nie marudzic ze obiadu na stole nie ma... ;)

6 komentarzy:

  1. Fakt, życie z dzieckiem zmienia się bardzo :)coraz trudniej o ten czas dla siebie ...


    ale, ale :) jak się czujesz? Jak starsze dziecko w tej nowej sytuacji? Czeka na dzidzię? Właściwie to w jakim wieku starsze dzicko jest?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hello ;) antosia ma ponad trzy latka i dziś była pierwszy raz w przedszkolu...
    Czeka na braciszka ;) scieli mu łóżeczko i układa ubranka... A pózniej ja sprzątam :)
    Zobaczymy jak to będzie gdy gabrys sie faktycznie pojawi a domku ;)

    A wracając do felietonu, niestety nie można zapominać o sobie gdy ma sie rodzine. Mimo tego iż kobiety maja poświęcenie w naturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 lata przerwy między maluchami to wg mnie tak w sam raz :) Fajnie, że Antosia cieszy się ze będzie miała braciszka :) podejrzewam, że ta radość nie minie i jak już pojawi się on w domu będzie Ci pomagać :) podawać pieluszki,chusteczki ubranka ... :)

      Usuń
    2. No te trzy latka to dla za dużo. ;) teraz rodze w listopadzie. W lipcu staram sie o kolejne i trojeczka wystarczy.
      ;)

      Usuń
  3. pojawienie się dziecka w domu to wielki test dla małżeństwa.
    u mnie, po początkowych ochach i achach męża.... okazało się, że jestem sama. :/
    i powiem tak... po ciąży szybciutko wróciłam do świetnej figury,zaczęłam zaoczne studia, ale nie miałam na tyle siły, aby wywalczyć czas i spokój dla siebie.... słyszałam tylko pretensje... gdy z powodu depresji zaczęłam leczenie.... byłam silniejsza po lekach, zmieniłam fryzurę i wyglądałam jeszcze lepiej, poszłam na kurs pływania, wywalczyłam kupno samochodu dla siebie.... a to wszystko w mężu wzbudzało bunt.... kiedyś nawet powiedział łaskawie: jak już chcesz być taka niezależna, to sobie bądź"...

    a teraz jestem szczęśliwszą rozwódką.

    feeria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to trafiłaś kiedyś na zadufanego z sobie osobnika, który myślał że cały świat obraca się tylko wokół niego :P. Dobrze, że się z nim rozwiodłaś, on powinien był zrozumieć, że nie możesz się przez całe życie tylko Ty poświęcać, a on będzie tylko korzystał. Powodzenia w życiu :).

      Usuń