środa, 1 lipca 2015

Male kompromisy WIELKIEJ kobiety

 Siedziałam w salonie przeglądając mojego bloga i zastanawiałam się o czym dziś napisać. O czym chciałybyście usłyszeć.
W poprzednim felietonie w rudzie III opisałam jak zmusić mężczyznę do zrobienia czegokolwiek w domu.
Runda oczywiście z góry jest wygrana przez ciebie...więc dzisiaj podpowiem wam jeszcze troszeczkę sposobów.

Zaczniemy od małego zgrzytu, małej kłótni ... która z nas tego nie przerabiała.
I co wtedy robicie... popełniacie ten sam błąd co każda z nas...i musicie uwierzyć ja też mam z tym problem. To jeden z  moich większych problemów.
A więc...pokłóciliście się...ty zalewasz się łzami, chodzisz za nim po domu, w końcu nienawidzisz się kłócić i strasznie ci z tym źle. Chcesz porozmawiać, pogodzić się...więc chodzisz i jęczysz..i jęczysz...
I to tak naprawdę powoduje jeszcze większą kłótnię.
Faceci tego nie lubią. Oni czasami po kłótni wolą się zamknąć w swojej jaskini i po cichu wszytko przemyśleć i uspokoić się.
Więc gdy już dopadnie was kłótnia, spokojnie bez histerii daj mu się wyciszyć. Tobie radzę to samo.
Weź kieliszek wina i  idź popatrzeć w gwiazdy, albo weź długą kąpiel. I ty i on się uspokoicie, opadną emocje. Wtedy możecie porozmawiać. 
Jeśli wolisz pogodzić się bez słów. Przeczekaj. Kiedy sobie wszystko przemyśli sam przyjdzie. Mężczyźni, trudno w to uwierzyć, ale też mają uczucia. Ich też każda kłótnia boli.
                Kiedy robi coś nie tak, denerwuje cię...ty zaczynasz milczeć...zachowujesz się inaczej niż zwykle...on wtedy pyta – czy coś jest nie tak?, czy coś się stało?
Ty mówisz, nie dlaczego...wszystko ok...przecież on powinien od razu wiedzieć, że coś jest nie tak...
Moja rada...bądź szczera...kiedy spyta...odpowiedz: tak, coś jest  nie tak, jednakże nie chce o tym teraz rozmawiać.
I znów ty nie musisz zrzędzić a on sobie w spokoju wszystko przemyśli...i daje głowę, że jedyną rzeczą o jakiej będzie myślał to  jak wynagrodzić ci przykrość.
Pamiętaj, w każdej odpowiedzi być miłą.
                A teraz może coś z czym każda żona, matka...walczy...ciuchy...wszędzie ciuchy...
A najgorsze...on nigdy nie trafia do kosza na pranie...
Nigdy!!!
Mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę, że  to twoja wina... 
Z kosza na pranie zdejmij pokrywkę...popatrz jak teraz łatwo celuje 
                Długi czas ganiałam swojego męża za kładzenie kluczyków od auta, portfela, telefonu wszędzie gdzie popadnie. Chodziłam i marudziłam...przecież ma swoją szufladę...ja mogę swoje rzeczy chować więc on też...i tu jest błąd...on nie może ich chować.
To „za trudne” dla niego chodzić przez cały dom do szuflady i jeszcze ją otwierać i zamykać.
Więc??
Tuż przy drzwiach wejściowych powiesiłam  małą półeczkę. Powiedziałam do niego – proszę, to twój burdelik 
I wiecie co?? Działa!!!!
Ja już nie muszę chodzić i go męczyć o rzeczy na nieswoim miejscu...a on... nie musi mnie słuchać...no i oczywiście..porządek zachowany...
                Kolejna rzecz z którą musimy walczyć...
Jak już wcześniej wspomniałam ciuchy!!!
Gdy się rozbiera skarpetki są w łazience, koszula w sypialni a spodnie w salonie...
Najgorsze, że gdy je sprzątniesz on zaczyna się denerwować- przecież to nie było do prania!!! Miałem to na sobie 3 razy dopiero.
Szok, prawda?? Jednak oni tacy są.
Poszłam z mężem na kompromis. On w sypialni dostał krzesło(może to być komoda, cokolwiek masz na zbyciu) na którym może trzymać swoje ciuchy...ty nie gadasz że rozrzuca je wszędzie i nie wtrącasz się co tam trzyma i ile czasu, on kładzie rzeczy w to miejsce...
Faktycznie..
Sterta jest duża, boję się tego dotknąć czasami ale umowa o umowa...niech sobie tam trzyma co chce...w końcu się nauczy układać ciuchy i wrzucać do kosza na pranie gdy nie będzie miał już czystej kozuli 
Gdy się mu zdarzy coś porozrzucać po domu...zbierz to i wrzuć na burdelik...
I co z tego że się pogniecie...umowa to umowa...
Skuteczna umowa...
                Dalej idziemy ku przyjemnościom...
Chcesz iść do restauracji...on wybiera na ogół kiepskie...czy może chcecie iść do kina...
Zasada jedna...pozwól mu wybrać...hahaha
To się nazywa kontrolowane wybieranie...
Zacznij pierwsza rozmowę: o gdzie idziemy do restauracji X czy W?
To samo zrób z kinem i innymi rzeczami..daj mu do wyboru dwa tytuły niech wybiera...
Oczywiście po miłym wieczorze powiedz mu: miałeś kapitany pomysł z tym filmem, tą restauracją etc.
On się czuje zadowolony, że sprawił ci przyjemność no i przy okazji będzie dumnym kogucikiem gdyż pochwaliła go kochana kobieta..ach jaki jest genialny :=)
                Żeby nie przedłużać będę powoli kończyła.
Przykładów jest jeszcze trochę więc będę wam je podawała porcjami 
Mam nadzieje, że przydadzą wam się powyższe przykłady. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz